Według danych statystycznych tylko co piąta firma wchodząca na rynek zdoła się utrzymać. Reszta upadnie w ciągu dwóch pierwszych lat. Przedsiębiorczość rządzi się swoimi prawami, a taka kolej rzeczy jest moim zdaniem uzasadniona. Firmy, którym udało się przetrwać pierwsze dwa lata działalności, lub które w tym czasie prosperowały dobrze, w 90% przypadków w kolejnych latach nie wykazują wzrostu – swoje działania opierają na dotychczasowych schematach, raz fluktuując nieco w górę, raz w dół. Taki stan rzeczy utrzymuje się przez wiele lat wśród firm, które rozpoczęły swoją działalność po 2000 roku. Dlaczego te pierwsze dwa lata są tak ważne, a jednocześnie trudne dla przedsiębiorców? Dlaczego biznesy, które prosperują na rynku dłużej, nie wykazują wzrostu? Dziś postaram się odpowiedzieć na te pytania i pomóc rozwiać wszelkie wątpliwości związane z tym tematem.
Pierwsze dwa lata działalności
Założenie firmy wydaje się być w dzisiejszych czasach bardzo łatwe, jednak dla osób, które zakładają biznes po raz pierwszy, jest to spore wyzwanie. Wprowadzając na rynek nowy produkt czy usługę, muszą podjąć ogromną liczbę decyzji i… stawić czoła nowym wyzwaniom. Muszą opanować wiele obszarów z różnych dziedzin – prawa, księgowości, zarządzania, psychologii, finansów czy marketingu. Do tego dochodzi ciągła praca nad produktem i… jego sprzedaż. I to właśnie tutaj zaczynają się schody – 80% niedoświadczonych w biznesie przedsiębiorców nie jest w stanie sprostać tym wszystkim wyzwaniom. Nic dziwnego, biegłe poruszanie się w obrębie wspomnianych dziedzin wymaga ogromnej wiedzy i doświadczenia, o które trudno u młodego przedsiębiorcy. Popełniane błędy sprawiają, że krzywa krytyczna zostaje przecięta. Na początku jest to trudne do zaobserwowania, a kiedy firma znajduje się u schyłku swoich możliwości i jej prowadzenie staje się nieopłacalne, najczęściej nie ma już pola manewru – działalność zostaje skazana na straty i trzeba ją zamknąć. A i z tym często jest problem – z pierwszym biznesem łączy nas pewnego rodzaju związek emocjonalny, który wiele osób porównuje do narodzin pierwszego dziecka. Sztuką jest stworzyć dystans do własnego biznesu i realnie patrzeć na to, jak prosperuje, jednocześnie wyciągając wnioski.
Rynek weryfikuje nasze pomysły
Większość z nas nie radzi sobie w początkowej fazie wzrostu. Często też wiąże się to z nietrafionymi decyzjami i brakiem wpasowania się potrzeby rynkowe. Z góry zakładamy, na co jest zapotrzebowanie, mamy określony pomysł, jednak płynąca z rynku informacja zwrotna nie nie zawsze jest pozytywna. Często nie potrafimy się dopasować do potrzeb klientów, zaciekawić ich i zatrzymać przy sobie. A tego w biznesplanie niestety nie znajdziemy – nawet najlepiej przygotowany biznesplan nie jest w stanie przewidzieć tego, jak nasz pomysł zachowa się na rynku, na którym przecież nie brakuje konkurencji. Ostatnim czynnikiem, o którym chciałbym wspomnieć, jest oczywisty argument, związany z szybkim upadkiem młodych firm – oferowane przez nie produkty lub usługi nie sprawdzają się lub nie spełniają oczekiwań klientów. Każdy z nas chce być jak najlepiej obsłużony, posiadać funkcjonalny produkt, a także móc się cieszyć wysoką jakością usług czy produktu. Jeżeli celujemy nisko i oferujemy jakość przeciętną, a nawet poniżej przeciętnej – nie mamy co liczyć na to, że historia naszej firmy na rynku będzie długa, a klienci nam zaufają.
Wszystkim, którzy są na początku swojej drogi biznesowej szczerze polecam skorzystanie z inkubatora. Sam z niego korzystam, tu dojrzewa pomysł na Growth, tu go testuję – AIP to inkubatory, które dla początkującego przedsiębiorcy będą sporym ułatwieniem. Co najważniejsze, korzystanie z nich nie jest obarczone ryzykiem. Tutaj możesz przetestować swój pomysł na biznes!
Po dwóch latach już z górki?
Przetrwaliśmy – nasza firma zdołała przekroczyć magiczną granicę dwóch lat obecności na rynku. Co dalej? Dynamiczny poziom wzrostu mamy już za sobą – jak go kontynuować, jak nie popaść w stagnację? Mamy skalę ( nasza firma wzrosła od 0 do 1), mamy klientów i… zaczynamy kręcić się w koło. Stoimy w miejscu i nie umiemy się przebić do kolejnego etapu, nie potrafimy myśleć w szerszej skali lub boimy się wykonać kolejny krok. Z czego może to wynikać? Nie mamy dostatecznie dobrej kreacji, nie inwestujemy w reklamę, a sami nie mamy czasu na zajmowanie się tym, ponieważ najczęściej cała firma i wszelkie działania z nią związane spoczywają w naszych rękach. Mamy kontrolę nad wszystkim, a właściwie… zaczynamy w ten sposób ją tracić. Potrzeba tutaj zmiany myślenia, delegowania zadań i znalezienia osób, którym można zaufać – ekspertów, którzy specjalizują się w danej dziedzinie, wprowadzają procesy i procedury, a także potrafią zaplanować całą inwestycję. Dopiero wtedy można liczyć na wzrost, rozwój i sukces. Jeżeli nie wiesz, jak się do tego zabrać i potrzebujesz wsparcia w tym zakresie, nie bój się działać.
Growth Ci w tym wszystkim pomoże!